Dlaczego musisz zobaczyć "Powrót do Edenu"? (seria I i II 1983-1986)


"Nazywam się Stephanie Harper. To jest Eden – królestwo mojego ojca. W dniu jego śmierci, 17 lat temu, byłam samotną i wystraszoną 23-latką. Gdybym wiedziała o czekającym mnie koszmarze, umarłabym razem z nim"
- te słowa stanowią wprowadzenie do każdego odcinka australijskiego serialu "Powrót do Edenu" z 1983 roku. Stephanie Harper jest główną bohaterką produkcji. Fabuła rozpoczyna się od jej trzeciego ślubu z
tenisistą Gregiem Marsdenem odnoszącym coraz gorsze wyniki na korcie. Jej  wydaje się, że to ślub z miłości. On ma jasno określony cel - Stephanie Harper jest dziedziczką fortuny Harperów i właścicielką Harper Mining Limited
jednej z najbardziej sukcesywnych firm w Australii. Mimo fortuny należącej do Stephanie Harper kobieta nie jest urodziwa, wręcz przeciwnie jest zaniedbana i aseksualna. Dla Marsdena to pole idealne do grania na naiwności dobrodusznej Stephanie i do zaliczenia kilku skoków w bok, w tym z najlepszą przyjaciółką Steph, Jilly Stewart. Podczas miesiąca miodowego w tytułowym Edenie Greg Marsden i Jilly Stewart postanawiają pozbyć się Stephanie. I gdy oboje myślą, że im się to udało a happy end romansu jest bliski, Stephanie Harper powraca w nowym ciele z nową osobowością gotowa zemścić się na ludziach, którzy ją skrzywdzili. 
Druga seria dotyczy przede wszystkim zaciętej walki o Harper Mining i pasjonujących gierek międzyludzkich, dzięki którym serial zdobył tytuł "australijskiej Dynastii". Jednak czy aby na pewno? Skrzyżowanie "Dynastii" z siódmym kontynentem nie brzmi zbyt atrakcyjnie. Postanowiłam zatem odczarować "Powrót do Edenu" jako serial minionej epoki i pomijając drastyczne spoilery przedstawić w punktach konieczność obejrzenia prawdopodobnie najlepszej opery mydlanej w dziejach. 

UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY

1. Dyskretny urok burżuazji: oba sezony "Powrotu do Edenu" pozwalają odkryć nieznośną dla prostego zjadacza chleba potęgę luksusu. Scenarzysta Michael Laurence nakreśla świat oderwany od rzeczywistości. Szampana pije się tu przed południem, celebrując nawet najmniejszy sukces. Bohaterowie biorą udział w wyścigach konnych dla elity. Widz uświadczy rzeczy bogaczy i odkryje, że ich życie przypomina jajo faberge - piękne z zewnątrz, do cna puste w środku. 

2. Tempo serialu: choć serial powstał w latach 80. nie stracił absolutnie na wartkości. Wręcz przeciwnie (zwłaszcza pierwszy sezon) pełen jest nieoczekiwanych zwrotów akcji, pozbawiony jest owijania w bawełnę i przeciągania, wydarzenia naznaczone są często szalonym tempem w rytm akcji i reakcji. To idealna rozrywka dla nielubiących się nudzić. Przy tym "Przyjaciele" to rozwleczona monokomedia a "Gra o Tron" to kiepski pastisz samej siebie. 

3. Erotyka, której nie pożałowałby Franz 
Özpetek: jest kilka filmów o nacechowaniu erotycznym, które plasują się często w rankingach typu: "Filmy podnoszące poziom pożądania u widza". Ostatnio na szczytach podobnych zestawień znajduje się "Neapol spowity tajemnicą" Ferzana Özpeteka z 2017 roku. Film z Giovanną Mezzogiorno w roli głównej widziałam na dużym ekranie i potwierdzam - erotyka uchwycona w filmie Özpeteka to majstersztyk godny wszystkich rankingów. Ostrzegam, że "Powrót do Edenu" gwarantuje ten sam rodzaj uniesienia i na szczęście pozbawiony jest erotycznej wulgarności. 

4. Aktorzy nieserialowi: aktorzy grający w operach mydlanych naznaczeni są często fatalną sławą, czy raczej niesławą aktora serialowego, aktora grającego jedną rolę przez kilkanaście lat w tragicznie napisanym tasiemcu. Wystarczy przejrzeć program telewizyjny z pierwszymi lepszymi serialami polskiej telewizji i już wiecie o co chodzi. Ta złośliwość jest bardzo, bardzo, bardzo daleka od aktorów występujących w "Powrocie do Edenu". Właściwie można powiedzieć, że dla kilku z nich, których nazwiska przytoczę w tym punkcie, "Powrót do Edenu" to nowe doświadczenie i poszerzenie horyzontów artystycznych. Żeby nie być gołosłownym: a) Daniel Abineri wcielający się w drugim sezonie w postać Jake'a Sandersa to autor kontrowersyjnego musicalu "Bad Boy Johnny And The Prophets of Doom"; Abineri wcielił się w Frank'n'Furthera w australijskiej wersji "The Rocky Horror Picture Show" z 1988; b) Peta Toppano, czyli druga Jilly (w pierwszym sezonie Jilly Stewart grała Wendy Hughes), to przede wszystkim aktorka teatralna i musicalowa. Przed "Powrotem do Edenu" zagrała m.in. w "My Fair Lady", została także osobiście wybrana przez Claude-Michel Schonberga autora muzyki do  "Les Miserables" do roli Fantine; 3) Saskia Post - serialowa Jesicca Stewart - była filmową partnerką Micheala Hutchenca lidera INXS w filmie "Psy w kosmosie"; 4) nikogo nie powinno to dziwić, ale Rebecca Gilling mierząca sobie 184 cm wzrostu była jedną z najpopularniejszych australijskich modelek a z wykształcenia jest architektem.

5. Zawiłości uczuć: po rozpoczęciu drugiego sezonu widzowi ciężko jest streścić fabułę serialu i jasno nakreślić więzi między bohaterami. Układanka godna zabawy kostką Rubika dla początkujących. 

6. Nieznane lata 80-tę: z mojej perspektywy "Powrót do Edenu" momentami trąci myszką i naiwnością. Dostosowany jest to pewnych reguł lat 80-tych, które można określić jako nieco kiczowate. Rządzą się po prostu swoimi prawami, które z biegiem lat nabierają zupełnie innego wymiaru. "Powrót do Edenu" nie jest jednak tak staromodnie staroświecki jak "Dynastia". 

7. Gwarancja udanej zabawy: "Powrót do Edenu" ze względu na opisany wyżej punkt szósty nie można brać w100% poważnie. Serial dostarcza rozrywkę i puszcza oczko do widza. Lekkość jest tu bardzo mile widziana. 

8. Można by kręcić w nieskończoność: owszem "Powrót do Edenu" to doskonały materiał na tasiemca, na rozwleczenie w stylu "Mody na sukces". Gdyby tak się stało produkcja prawdopodobnie straciłaby na wartości. 28 odcinków to opus magnum intrygi rodzinnej Harperów. To także idealna liczba do tego by widzowi było drastycznie przykro po zakończeniu ostatniego odcinka, który współczesnemu odbiorcy nie odda niestety pełnej satysfakcji. Z innej perspektywy: zakończenie, którego serialu satysfakcjonuje w pełni? Żadnego.

Komentarze