Audycja Opisana 25.09
Poza tradycyjnie patronującym nam Mogwaiem ze świata Gremlinów, niech szczęście tegorocznego rozdania Na Fali z Horrorami przyniesie nam utwór otwierający sezon - "Come the Day" w wykonaniu Midge'a Ure, który usłyszeć mogliśmy w horrorze młodzieżowym "Klasa 1999". Uważam, że to jeden z lepszych kawałków filmowego świata grozy i nikt nie jest w stanie zastąpić potęgi głosu frotmana Ultravox.
Co by to było, gdyby horrorowe Audycje Opisane miałby obejść się bez zespołu Goblin bez ich groteskowości, zacięcia i włoskiego ambientu; tak niepowtarzalnego, że Thom Yorke mógłby wyjść z siebie i napisać jeszcze dziesięć ścieżek dźwiękowych do kolejnych remake'ów filmów Dario Argento, a i tak nie dałby rady potędze zespołu Goblin. Taka jest prawa. Na pierwszy ogień "Profondo Rosso".
Pozostajemy w klimacie włoskim i sięgamy po fascynujący zapis muzyki Fabio Frizziego "Voci Dal Nulla" z równie niezwykłego filmu Lucio Fulciego "Hotel siedmiu bram". Jest czym się zachwycać.
Zmieniamy front na zdecydowanie bardziej melancholijny i spójny. I być może znajdziemy wśród kolejnych trzech utworów patrona tegorocznego patrona "Pod lupą"... a być może nie. Osobiście nie wyobrażam sobie uroków romantycznego odkrywania kinowej makabry bez "Nosferatu" Wernera Herzoga. A gdy przychodzi do zachwycania się stroną muzyczną filmu, nie pozostaje nic innego jak delektowanie się Popol Vuh. "Through Pain To Heaven".
W pierwszej Audycji Opisanej wprowadzającej nas w świat horroru oddajemy hołd zmarłemu w tym roku wybitnemu kompozytorowi Krzysztofowi Pendereckiemu.
Zataczamy koło wraz z Bradem Fiedelem i uwaga uwaga - rozszerzonym motywem "Come to me", pochodzącym z "Postrachu nocy". Czytelnicy bloga doskonale wiedzą, że jest to jeden z naszych ulubionych halloweenowych filmów. W takim razie teraz już bez najmniejszego wahania krzyknąć można: "WELCOME TO FRIGHT NIGHT".
Zbliżamy się do końca Audycji Opisanej. I zbliżamy się przy okazji do znanego nam zgrywusostwa. Tym razem wyjątkowo bez Jerry'ego Goldsmitha i jego wariacji na temat Gremlinów. Na tę nutę nadejdzie jeszcze pora. Niespodziewanie postanowiłam puścić ostatnie oczko w kierunku lata i wybrać utwór, który partnerował - nomen omen - jednej z krwawszych (i zabawniejszych) scen zeszłego sezonu festiwalowego. Quentin Tarantino Edit i "You keep me hangin' on", czyli Kim Wilde tylko trochę inaczej.
Komentarze
Prześlij komentarz