Świąteczne szaleństwo cz I "To właśnie miłość"



Po dłuższej przerwie mój powrót tutaj okazał się sycący. Przy nowym/ innym podejściu czuję się świeżej/inaczej więc wnioskuję, że przerwy i abstyny bywają dobre i skuteczne. Dziś - o dziwo dumna z siebie, wyszłam z założenia, że przeciwdziałaniem na stres i zamartwianie się jest optymizm. Nie chodzi o tyle co o rozładowywanie stresu w klasyczny sposób co o odnalezienie w sobie pozytywnej strony. Tak jak u Monty Pythona "Always look on the bright side...". Pomaga jak nic innego. Rano - gdzieś pomiędzy "Rat Trap" a szkołą, dużo myślałam o osobach, które ze strachu chcą kończyć znajomość. To smutne; nie walczyć gdy tak naprawdę nic się nie stało; kiepsko nie walczyć w ogóle. Mówię o walce pozytywnej, w której człowiekowi chodzi nie o samo "być" a "czuć". 

"To właśnie miłość" Richarda Curtisa jest najlepszą mieszanką na niepokój. Właściwie to najlepszy film na poprawę humoru, niedościgniona i jedyna w swoim rodzaju komedia romantyczna, udowadniająca, że Brytyjczycy mają (a przynajmniej mieli) dystans do siebie i jak żaden inny naród potrafią opowiadać czarująco-ciepłe historie, które chciałby przeżyć każdy z nas: choć jak z filmu wynika - podobne sytuacje towarzyszą nam zawsze i codziennie. Ludzi pozostają ludźmi - kochającymi i popełniającymi błędy; wszyscy - młodzi, starzy, samotni i odrzuceni, piękni i zuchwali, poskromieni, zbuntowani - absolutnie wszyscy. 

Ktoś szalenie mądry, nie pamiętam niestety kto wypowiadając się dla magazynu "Film" dodał od siebie, że oglądając "To właśnie miłość" ma ochotę przytulić Hugh Granta. 

Nasza rodzinna ukochana scena to najpiękniejsze wyznanie miłości. Nie powiem jakie, ale zapewne Ci co oglądali znakomicie się domyślają, pozostałym nie odbiorę przyjemności. 

Czy można nie kochać tego przecudnego filmu, w którym każdy z segmentów tworzy osobną opowieść skleją się w całe święta i resztę skupiającą nas wokół tego cuda: od zakochanego chłopca po ex-post punkowca.

MOJA OCENA: 10/10 PKA. Recenzja niezbyt przystępna ale mam nadzieję, że zachęcająca.
W całym swym uroku, genialnych dialogach, aktorach, na których przyjemnie popatrzeć, magii którą Curtis i spółka ukryli w tym arcydziele - obiektywizm jest nie wskazany. Po prostu bajka. 

Komentarze

Popularne posty