Odcinek przyspieszony (Twin Peaks odcinek 14, spoiler alert)



Bobby Briggs między 1 a 2 w nocy smakuje najlepiej. I właściwie na tym jednym zdaniu mogę zakończyć opis czternastego odcinka. Czekałam na niego do 2 w nocy. Nie wiem co mi przyszło do głowy, ale na pewno nie żałuję. Właściwie tu powinnam skończyć, że było fajnie i nie żałuję tej odrobiny fanowskiej wariacji. 

Na serio wyjdzie mi dłuższy opis, choć mogę dziś pisać odgórnie, ogólnikowo lub zwyczajnie nieskładnie. Spałam tylko kilka godzin. Zacznę od początku, konkretnie od momentu zakończenia "Łotra 1" swoją drogą lepszego od "Przebudzenia mocy" pełnego 'ziemskiej' wersji Gwiezdnych wojen, gdzie kulminacyjna akcja przypomina co najmniej desant. Teraz pozostaje nam czekać na młodych Hana Solo i Luke'a Skywalkera w kolejnych częściach. 
Pomiędzy "Łotrem 1" a Twin Peaks odcinkiem 13 i premierowym 14 miałam około dwie i pół godziny. Wystarczyło by wyciągnąć coś z ulubionych nagrań. Wybór oczywisty oczywiście padł na "Mechaniczną pomarańczę" - dawkę witalności, rozpędu i energii. Wraz ze zdaniem "Byłem zdrowy jak koń" zaczęłam przysypiać, natomiast podczas napisów końcowych zwieńczonych oryginałem "Singing in the Rain" rozanieliłam się i chciałam zrobić dodatkową powtórkę arcydzieła Kubricka, tego boskiego, nieskazitelnego dzieła, bezbłędnej orbitalności, cudu dziesiątej muzy. "Mechaniczna pomarańcza" działa niczym najmocniejszy narkotyk. Chciałam też skonfrontować - po powtórce - rewelacje porównań Lynchowskiej wersji starej dobrej ultraprzemocy z formą właściwą. 
 
1:00 w nocy - "What's this kindergarden?". Rewelacyjny odcinek. Pomyślałam sobie, że Audrey wybudza się ze śpiączki, dlatego póki co jest taka zdezorientowana. Ustaliłam też, że Richard (zapowiedziany przez Olbrzyma) ma nieznaną misję do spełnienia i nie można tak sobie go porzucić czy zamordować, tym bardziej, że oprócz bycia czystym złem nie uczynił niczego 'rewelacyjnego'. Napad na babcię i potrącenia chłopca, chyba nie tego odczekujemy od Richarda z prologu. Mam pewną myśl co do Lindy. Skoro Richard to czyste zło, Linda może być jego przeciwieństwem. Albo zamienią się pozycjami.

2:00 w nocy - odcinek właściwy, czyli premiera epizodu 14. Zaskakująco niewpisująca się w ramy spoilerów sprzed tygodnia. Spoilery zaczną się teraz. UWAGA. 
Po doniesieniach na temat Andy'ego i tekstem z tyłu głowy, że ktoś ma umrzeć, zaczęłam się o niego martwić. Gapciowaty i uczciwy Andy nikomu nie zawinił i w sumie dlaczego akurat tą szlachetną osobę miałaby spotkać okropność. Następnie martwiłam się o Bobby'ego. Miał doprowadzić swoją załogę do Króliczej Jamy, zmienił się mentalnie. Osoba, która przeszła przemianę też nie zasługuje na karę. Poza tym to mój ulubieniec i nie stać mnie na obiektywizm. Ale po kolei. 
David Lynch jest wspaniały. Nie tylko podchodzi z dystansem do siebie samego w roli Gordona Cole'a. Wpadł na kapitalny pomysł, by zaprosić swoją faworytkę na plan, w dodatku w pasmie onirycznego snu. Monica Bellucci zdradzi pradawną mądrość o ludziach śniących na jawie i śniących dla snu oraz o podstawowej trudności odróżnienia obu jednostek. Ponadto cofnęła akcję dwadzieścia pięć lat w przeszłość, do okresu z "Fire Walk With Me". Od kilku miesięcy uważam, że pełnometrażowe rozwinięcie Twin Peaks wiele wyjaśnia, nawet jeśli w nowej serii pojawiają się nowe tajemnice, pozostawione dla swoistej paranoi lub wtrącone bez jednoznacznej odpowiedzi.
Przypomnienie: David Bowie pojawia się w Filadelfii i stwierdza, że agent Cooper jest zdwojony. Tymczasem z zaginionych stron pamiętnika Laury Palmer również wynika, że jest dwóch Cooperów. Ta opcja  rewolucjonizuje wyjaśnienia o jej śmierci z drugiej serii. "Who killed Laura Palmer once again". Diane jak dla mnie cały czas coś ukrywa. Okazało się również, że Naomi Watts jest jej serialową siostrą przyrodnią. Wątki zaczynają się zazębiać. 
Po opowieści Gordona, relacji jego pożądliwego snu wracamy do Twin Peaks, gdzie komisariat przygotowuje się do ekspedycji Króliczej Jamy. Przed podróżą udało im się zamknąć w areszcie ich dotychczasowego kolegę z pracy Chada, zamieszanego w konspiry miasteczka. Pomagał m. in. Richardowi, ale akurat Chad nie jest postacią, która ma się spodobać. 

Podczas gdy pod wodzą Bobby'ego, Hawk, Andy i szeryf Truman wyruszają w kierunku współrzędnych, byłam tak padnięta, że widziałam w lesie obok nich Muminki, Mimble itp.
W miejscu wyznaczonych znajdują nagą kobietę z zaszytymi oczami. Przez moment przypominała mi Ronette Pułaski, potem pomyślałam, że może właśnie to jest Linda. Gdy Andy trafił przez wir do innego wymiaru, siedziby Olbrzyma podającego się za strażaka, nic już nie myślałam. Andy zamknięty w kosmicznej czasoprzestrzeni - scena jest nastrojowa i genialna, Harry Goaz świetnie gra. Olbrzym ukazuje mu m.in. Laurę pomiędzy aniołami z obrazka komunijnego, dwóch Cooperów, Gotta light?, Boba, pożar stacji benzynowej Eda (melancholia Dużego Eda Hurleya z poprzedniego odcinka nie została wytłumaczona a akurat zaczęłam się niepokoić, że właśnie jemu grozi krzywda). Olbrzym dał Andy'emu konkretne wskazówki i model dalszego postępowania. Choć jego towarzysze słabo zapamiętają to zdarzenie, Andy będzie wiedział co zrobić ze znalezioną dziewczyną: "Jest bardzo ważna" powie szeryfowi Trumanowi. Zaimponuje też swej ukochanej Lucy stawiając głupiego Chada do pionu. Andy kocham cię, bardzo cię kocham. 
Podobała mi się też dość długa rozmowa Brytyjczyka Freddy'ego z Jamesem Hurleyem - oboje pracują jako strażnicy. Freddy - bardzo dobra opcja castingowa, plus magic british english - podobnie jak Andy trafił na moment do wymiaru Olbrzyma, tamten kazał mu kupić jedną zieloną, gumową rękawicę z otartej foli a następnie udać się do Twin Peaks w stanie Waszyngton. Wyznał wszystko Jamesowi w jego urodziny. Przez moment zaniepokoiłam się o Hurleya, ponieważ wydał się nietrzeźwy po opowieści sympatycznego Freddy'ego, a czekał go zwiad zakładu. Znów pojawiła się symbolika drzwi i przejścia. 
Ostatnia scena, którą chcę opisać, właściwie chcę tylko zwrócić uwagę na niebezpieczną Sarah Palmer, której rola jest znacznie inna, niż w starym Twin Peaks. Chyba, że to jedynie urojenia bohaterki. Iście palmerowski syndrom. 

Bardzo się cieszę, że czekałam do 3 w nocy by poznać dalsze losy moich ulubieńców. Jednocześnie zaistniała jedna, jedyna błahostka i muszę przyznać, że zawiodła mnie. Brak Richarda Horne'a. Właściwie mogłam sobie puścić odcinek czternasty rano z nagrania, czekałam w nocy na choć jedną akcję z Richardem Horne'm, na choć maleńki urywek zadymy. A tu null. 
W każdym razie było cudownie. 
Dobranoc moi drodzy twinpeaksoolodzy.

PRZY KOLACJI TRWA OŻYWIONA ROZMOWA...

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO IN MY SECRET ROOM
🎬♭💌☮🍒

Komentarze

Popularne posty