Poetyckie wieczory w baśniowe soboty: Grendel i Marillion


Przy muzyce Marillion czas zatrzymuje się wolno w miejscu, gdzie odbierana  świadomość rzeczywistości,  zabiera słuchacza  w dalekie miejsca. Im większa moc wyobraźni tym głębsze doznanie. Dzięki melodii słowa przekraczają ramy liryki. Przypomina to tęczę za mgłą pełną baśniowych tajemnic.



Dzisiejszego sobotniego wieczoru skupiam się na majestatycznym utworze "Grendel" gabarytom dorównującą najdłuższym utworom Led Zeppelin. Frontman Fish wydaje się wcielać w postać średniowiecznego barda, który wraz ze swoją wędrowną trupą artystów sprawia, że cierpiętnicza era zaczyna przypominać tą z wiersza Mirona Białoszewskiego "Fioletowy gotyk". Niezwykła sprawa, nawet jak na rock neoprogresywny. Z jednej strony bardzo subtelna, z drugiej niesamowicie dynamiczna: budzi za razem spokój pomodlitewny pomieszany z niepokojem. Aurę buduję nastrój instrumentalny połączony z melodycznością wokalu współczesnego Chaucera. Fish intonuje i interpretuje trzyczęściową enigmatyczną piosenkę jak najlepszy aktor.

Przejdźmy do analizy tekstu, który spokojnie można nazwać balladą. Historia tytułowego Grendela zawarta została w kilku opowieściach. Pierwsza przeplata opis emocji towarzyszących strachowi z grasującym Grendelem. Autor sugestywnie bawi się słowami. Miesza Boga z bożkami pogańskimi -
"They cannot face the trembling crowd that flinch in Grendel's name".   Przekształca również legendę w prawdopodobieństwo istnienia mordercy, jakby stwór uosabiał coś innego. Nazywa go przecież "Podróżnikiem ze skraju świata". Ostatnia zwrotka wprowadzenia jest uzupełniającym opisem baśniowym. Dochodzą symboliczne elementy: księżyc, mrok mający nadludzką moc przyciągania.
Kontrastuje to nieco z "Podróżą Grendela" (najkrótsza część II). Czy możemy współczuć złu? Moim zdaniem padają tu najważniejsze słowa. Wszyscy musi kochać i nawet będąc "bękartem Natury" zostaliśmy stworzeni dla świata, w którym mamy określone miejsce - zmienne dzięki marzeniom.
"Denizens of twilight lands humbly beg him through
Mother nature's bastard child shunned by leaf and stream
An alien in an alien land seeks solace within dreams"
Niby wszyscy jesteśmy tacy sami, lecz paraliżuje nas,  osamotnieni i odrzuceni zarzucamy porażki Najwyższemu.

Grendelowi towarzyszy jednak ogromna moc i nieznana siła, mroczna potęga oraz śmierć. Odrywa rola nieczystego posłańca, jak się później okazuje (III) z woli samego Boga. Tymczasem ślepi  ludzie widzą w nim diabła, pozostając w niezgodzie z naturą nie zauważają własnych wad. Prawda jest następująca: ludzkość sama w sobie jest potworem, nie walczymy, nie staramy się, nie dbamy o przyrodę i unosimy się pychą.
Opowieść o Grendelu to historia pokory. Poezja wielkowymiarowa i geniusz muzyczny. Chwała Marillion.

https://www.youtube.com/watch?v=TFzR7hKO64w
- oto nieśmiertelna muzyka.

Komentarze

Popularne posty