Audycja Opisana 16.01

Nie wierzę w Blue Monday ale działam na depresyjnej fali propagowania tego zjawiska kosztem szerzenia wybitnej muzyki, choć w przypadku dzisiejszej Audycji Opisanej nie znajdą się  moi ulubieńcy (poza numerem finałowym). Będę egoistyczna ale moje staranie potwierdzają komercyjne możliwości i po prostu nieświadome wpędzanie innych w depresję. Jak już kiedyś pisałam uśmiech onieśmiela  a optymizm przechodzi drogą kropelkową. Powinniśmy się więcej śmiać, w każdym razie może później, ponieważ panie i panowie, przed wami Ian Curtis.
"She Lost Control" ma w sobie mnóstwo elektryzmu. Porywa i był idealnym podkładem do sceny szaleństwa Adjani w "Opętaniu" Andrzeja Żuławskiego - mrocznym i adekwatnym, posępnym dynamitem. O Curtisie, czyli frontmanie Joy Division znajdziecie więcej w "Sylwetce dnia". Po jego samobójczej śmierci reszta zespołu przekształciła się w New Order (nazwa zaczerpnięta od partyzanckiej grupy z Kambodży). New Order na lata 80 nie był formacją specyficzną. Mieścił w sobie dawnego ducha Curtisa, coś z Bauhaus, zdecydowanie łączył wpływ Kraftwerku z syntezatorowym szałem. A ja mimo wszystko nie potrafię zrozumieć sukcesu jednej z najnudniejszych piosenek wszech czasów, idealnej wpisującej się w dzisiejszą tematykę. 

Odchodząc na moment od mroków post-punkowych - "Rush" Johnny'ego Casha uznawane jest za jedną z najsmutniejszych piosenek w historii muzyki. Nie powinno być tu żadnego zaskoczenia, przecież z nostalgią i żalem traktuje o przemijaniu, o tym co się skończyło i już nigdy nie powróci.

Ostrzegałam we wprowadzeniu, że w Audycji nie znajdzie się nic z moich ulubieńców. Trochę kłamałam, gdyż przypomniał mi się monumentalny utwór z piękną melodią gitarową i wrażliwością Fisha. "Chelsea Monday" - wybitna piosenka, wybitnego zespołu Marillion, z wybitnej płyty (prywatnie jednej z moich ulubionych, która wypełniła mi połowę zeszłorocznych wakacji) - "Script For a Jester's Tears". Smutne piękno.
Po baśniowej chwili z cudownym Marillion pora zadzwonić po starych, dobrych znajomych. "Everything is cold outside?"
Ostatnio rozbawiło mnie pewne zdjęcie: "Słuchał Pink Floyd- powiesił się". Jeszcze rok temu nie wymieniłabym Floydów wśród moich ulubieńców. Teraz gdy słucham ich codziennie nie nachodzą mnie myśli maniakalne, aczkolwiek nigdy nie przekonałam się i nie darzę sympatią "Dark Side Of The Moon". Gdybym miała stworzyć subiektywne zestawienie Top Pink Floyd utwory z "Dark Side" znajdowałyby się daleko daleko, lub byłby pominięte. Najzwyczajniej w świecie nie wątpię w moc i magnetyzm TEGO albumu, który jest kompletnie nie dla mnie. 

Ukochany finał: na przekór wszystkiemu i wszystkim. Przynajmniej mój okręg - uśmiechnijcie się. Nie musicie iść do szkoły, dzień zdaje się dłuższy. Szykuje się idealny tydzień na narty, sanki, kuligi i na słuchanie Boomtown Rats.

Komentarze

Popularne posty