33 urodziny Born in the U.S.A (1984)



Pozwolę wspomnieć dziś jeszcze o wczorajszej rocznicy (04.06) ukazania się najpopularniejszej płyty Bruce'a Springsteena, płyty która ukształtowała może już z dwa pokolenia, zakorzeniła się nie tylko w amerykańskich, ale i światowych sercach i potwierdziła legendarność jej autora. Po chłodno przyjętej, rodzinnej i klimatycznej "Nebrasce", Springsteen powrócił zmieniony psychicznie
i fizycznie: "Muscles got muscles".  Pisałam o niej szerzej w Audycji Opisanej z 8 listopada, z okazji wyborów prezydenckich w Stanach, teraz wyszukałam kilka ciekawostek związanych z tym wydawnictwem: 

Wybitny amerykański scenarzysta i reżyser Paul Schrader ("Taksówkarz", "Ludzie - koty"), zachwycony płytą wysłał Springsteenowi pierwszą wersję scenariusza, pt. "Born in the U.S.A.". Główny bohater filmu miał powątpiewać w religię i amerykańską egzystencję, by pod koniec wpaść w pesymistyczną mantrę - muzycznym wzorem filmowej narracji mógłby być Pink ze "Ściany" Alana Parkera, jestem jednak przekonana, że dialogi Schradera zawierały więcej słów, niż dźwiękowej kontemplacji. Springsteen był bardzo zadowolony z pomysłu Schradera. Projekt przeistoczył się w "Światłość dnia". Film ten z 1987 ukazuje świat dorastania bohatera granego przez Michaela J. Foxa (rola ta miała być aktorskim wejściem Springsteena, muzyk jednak zrezygnował ), w robotniczej dzielnicy Stanów oraz nieustępliwej burzy drugiej wojny indochińskiej. 
Wszystko złączyło się tylko w kontekście. 

Dwa. Nadal mało osób wie, że tytułowa piosenka albumu dotyczy wojny w Wietnamie. Nie jest błogostanem w patriotycznym oddaniu, tylko gorzkim rozrachunkiem z historią i największym wstydem Ameryki. Kompromisowy teledysk chowa znaczenie ukryte między wierszami w ważnym apelu do władz i świata. 

Zmysłowa ballada "I'm on Fire" powstała podczas prac nad albumem "Nebraska". Nazywana była wówczas "Popołudniowymi amorami". 

Republikanin - Ronald Reagan również  nie zrozumiał głównego przekazu Springsteena i "Born in the USA", co skończyło się niedopowiedzeniem. Jego kampanie polityczną w New Jersey trafił szlak.

Chrysler zaoferował Springsteenowi 12 milionów dolarów za użycie "Born in the USA" w swojej kampanii reklamowej. Springsteen mimo sowitego wynagrodzenia - odmówił.

Istnieje 8-minutowa wersja "Born in the USA", uznawana za country psychodeliczne. 

W kultowej "Ulicy sezamkowej" pojawiła się jeszcze inna wersja z "Barn" zamiast "Born" w tytule.

"Dancing in  the dark" opowiada o przełamywaniu twórczej bariery, Jest męskim rozżaleniem po krachu "Nebraski" i ostatecznym powrocie na szczyt. Ukazuje też głód komercyjnego sukcesu, który nie zawsze jest domeną artysty. 

Teledysk do "Dancing in the dark" wyreżyserował Brian de Palma. Dla niego twórcą miała być niesprawiedliwa Złota Malina za reżyserię "Człowieka z blizną" (1983) - dziś dzieło kultowe. 
Dziewczyna tańcząca z Brucem w teledysku to młodziutka Courtney Cox. 

"Dancing in the dark" był singlem numer jeden według prestiżowego magazyny Rolling Stone. 

Urokliwy utwór "Bobby Jean" adresowany był do przyjaciela Springsteena Steva van Zandta, który odszedł z E Street Band podczas nagrywania albumu na przełomie 1983 i '84. Zdarza się. 
Springsteen określił  ten utwór jako "dobrą piosenkę o młodzieńczej przyjaźni". Steve oczywiście powrócił do zespołu a w 2011 zaprosił Springsteena do zagrania epizodycznej roli w swoim gangsterskim serialu.

Według pewnej nastoletniej ankiety utwór "Bobby Jean" idealnie nadaje się do leczenie złamanego serca, otrzymania kosza czy zawodu miłosnego, podobnie jak film "Zakochany bez pamięci".

"Cover Me" napisany był z myślą o Donnie Summer, na szczęście Springsteen postanowił zachować ją dla siebie. Na marginesie Donna Summer stała się parę miesięcy obiektem kpin ze strony Johnny'ego Lydona, któremu kazano się zamknąć. Reakcja ta rzeczywiście zszokowała pyskatego Lydona.
 
Najstarsi górale tego nie wiedzą: podobno słynnym diabłem z Jersey miał być Bruce Springsteen, po tym jak wypiął się na polityków. 

Wkrótce w "Godzinie z płytą..." pora na odkurzenie jednej z ognistych płyt Bruce'a Springsteena. Po tak  solidnej dawce muzycznej nie mogę pozostawić czerwca mniej optymistycznym.

Komentarze

Popularne posty