Godzina z płytą... - 'Let's Shine Black Holes In the Sky' - "The Sky's Gone Out" Bauhaus, 20 X 1982


Prawo Murphy'ego. Trudno. Przy okazji nieodwołanie. Nikt nie śmie protestować, gdy przez uszy poprzez kryształowe żyłki do centrum dynamitu wędruje gotycka pieśń spod znaku bladego księżyca i wynaturzonego spojrzenia. Bauhaus już dawno stworzyło swój oksymoron kręgu romantycznej grozy - sami wykreowali swoją nieśmiertelność. 
W wampirycznym wydaniu "Godziny z płytą..." nie mogło zabraknąć drużyny Petera Murphy'ego, tym bardziej jeśli trafiamy w urodziny "The Sky's Gone Out". 

Niech Was nie zmyli otwarcie wydawnictwa (na marginesie wyprodukowanego pod nadzorem Colina Newmana). Za gotycką przeróbką Bauhaus w stylu 'tańca świętego Wita' - sugestywnego początku, którego mogłoby wprowadzić w niejeden strzygaty horror - czai się sylwetka Briana Eno. Według intonacji Murphy'ego dźwięk a zarazem harmonia liryczna mogą odbiegać od pozostałego szyku "The Sky's Gone Out". Z biegiem rytmu zostaniemy obarczeni gęstszymi zabiegami gotyckimi - schodzimy niżej w akompaniamencie ukrytego erotyzmu i lęku niewiadomej, tak jak w najdoskonalszej powieści wiktoriańskiej, gdzie ubrane na biało neurotyczki z zaburzoną sennością wałęsają się pomiędzy wierzą a lochami. 
Zatem zaskakujące było nomem omen dość chłodne przyjęcie "The Sky's Gone Out" przez krytyków na rynku muzycznym. Porównywana często do poprzedniej płyty zespołu, "Masks", uznana została za "banalną". Zrehabilitowano ją dopiero kilkanaście lat później. Za względy podobnego podziału Daniel Ash i David J zasugerowali stopień odrębności i indywidualności ich trzeciej płyty.
W zestawieniu typowo gotyckim wypada nieelementarnie, ale właśnie w tej przewrotności znaleziono klucz do wirtuozerii, do schodkowego wciągnięcia słuchacza z duchem rozwijającej się wizji. W trakcie takich utworów jak "All We Ever Wanted Was Everything" czy impresjonistycznego tryptyku "The Three Shadows" można poczuć deliryczny trans bez opamiętania. Metoda na świra i punkt zaczepny gotyckiej wariacji, podczas której wszyscy zapragniemy być dziećmi nocy. Znów analogicznie w kręgu literatury XIX-wiecznej, której frontman zespołu był olbrzymim fanem - "Niebo mogło ulecieć" na korzyść sabatu i pomieszanych scen rodem z "Doriana Graya" czy "Draculi". W pierwszym przypadku, z perspektywy historii płyty jak i jej ojców można dopatrywać się, bardziej współczesnej wizji Graya skompletowanej przez brytyjskiego pisarza Willa Selfa. Słowo klucz - "brytyjskość" wampirza a za nią muzyczny hedonizm, gdyż po nawet krótkim obcowaniu z zespołem Bauhaus, z Peterem Murphy'm, którego głos jest osobnym instrumentem - żadna inna gotycka nuta nie jest w stanie im dorównać.  Na tym właśnie polega potęga gotyckiego rocka - magnetyzm romantycznej grozy, z jednej strony wynaturzonej, z drugiej jako sacrum, a nade wszystko jako odbicie cielesności w bladym wyobrażeniu człowieka. 

Komentarze

Popularne posty