Godzina z płytą...- "Endless greetings from Asbury Park, N.J" - Chapter and Verse Bruce'a Springsteena (2016)

Springsteen trzymający swój pierwszy album "Greeting from Asbury Park, N.J"
Nigdy nie byłam w New Jersey. Ale musi być tam pięknie: Sandy, Rosie, Jenny, Mary, Katy, dziki Billy, nawet hiszpański Johnny, no i Bruce Springsteen. Wymieniłam bohaterów z drugiego jego drugiego albumu "The Wild, the Innocent and The E Street Shuffle", szczególnie przeze mnie uwielbianego, ponieważ pochodzą z tamtą najmocniej czarujące historie otoczone fantastyczną muzyką, wszystko to stworzone przez Bossa i jego zniewalający geniusz. Dla mnie nowoodkryty poeta, tworzący piękne obrazy, pisarz, który zamiast pióra ma gitarę i ogromną wyobraźnie. Wkrótce, bo już 27 września użyje "muzyki bez muzyki" wydając autobiografię, wcześniej jednak możemy rozkoszować się urodzinowym dodatkiem, czyli niezwykłą komplikacją "Chapter and Verse", na której znalazły się niepublikowane nigdy wcześniej utwory, zdjęcia rodzinne Springsteena oraz teksty rozpisane na wkładce własnoręcznie. Nie jest to zwykła płyta, ani tym bardziej sztampowe The Best of bądź Essential, tylko nastrojowy powrót do przyszłości wobec prawdopodobnej przyszłości. Piosenki, które znalazły się w wydawnictwie wybrał sam Bruce, każda jest dla niego inną artystyczną pamiątką. Gdyby stworzyć uczciwą składankę najlepszych z najlepszych Bruce'a to ilość genialnych piosenek, rożnych pod względem dojrzewania artysty, nie starczyła by na 3 podwójne albumy sześciopłytowe po dwadzieścia pięć utworów na każdej. Łatwo  policzyć, ale o wiele prościej przekonać się, że Bruce Springsteen nie ma słabych punktów, wszystko co robi robi z radości tworzenia i co najistotniejsze nadal sprawia mu to niezwykłą frajdę, o czym świadczyć mogą długie - trzy a nawet rekordowe ponad czterogodzinne koncerty. Zacytuje Piotra Metza: "Niektórzy myśleli, że to Bruce Springsteen rozwalił mur berliński". Coś w tym jest.

Ze wspomnianego "The Wild, the Innocent and E Street Shuffle" na nowym albumie znalazła się romantyczna "4th of July, Asbury Park (Sandy)". Springsteen umiejętnie łączy tematy życiowe z kontekstem ważnym dla swojego kraju, gdzie jest uwielbiany, co nie powinno nikogo dziwić. Całość wiąże uroczy dzięki delikatnej linii melodycznej, w przypadku tej piosenki i innych z drugiej płyty, w małe poematy, każdy piękniejszy od poprzedniego.
Na "Chapter and Verse" wcześniej możemy wysłuchać jak brzmiały początki kariery Springsteena z czasów gdy miał fryz na The Beatles, pryszczyki pod nosem zamiast wąsów. "Bany I", "You Can't Tuege a Book by The Cover", "He's Guilty" uderzają mnóstwem energii, są jak rozróba z Mad Maxa, która trwa przez cały film, czuć kompletne wariactwo i młodzieńcze pełne pasji zaangażowanie, być może jeszcze nie oszlifowane i powoli, pod wpływem różnych bodźców dążące do perfekcji.
Z  pewnego punktu widzenia kariera Bossa przypomina mi ścieżkę sukcesu Davida Bowie. Springsteen w przeciwieństwie do Bowiego, bardziej optymistyczny, dzięki swojej muzyce niósł wiele radości, za to kocha go Ameryka, za to kocha go cały świat. Szczególnie czuć to podczas "Born to run", utwór jest nie do opisania, jak wiele ma w sobie energii pozytywnej, "Born To Run" uskrzydla i nieśmiertelnie "trumps like us, baby we were born to run" pozostaje hymnem młodych, buntowników, absolutnie wszystkich. Z osobistego punktu widzenia, muszę napisać, że Springsteen i jego muzyka uczy mnie, że smutek jest słabością a mrok nie przynosi niczego dobrego. Warto więcej się śmiać i przede wszystkim marzyć, a następnie potrafić się nie bać i mówić otwarcie o marzeniach. Tak jak w niesamowitym "Badlands", notabene z riffem zaczerpniętym od The Animals, mistrz z New Jersey, jak nikt inny ożywi każdy element rock'n'rolla.
Bywa też wzruszający, jak przy "The River" - hipnotyzującej balladzie, rozumie jak ważne są relacje i wspomnienia "My Father's House" oraz bywa mylnie kojarzony z wyniosłym patriotyzmem, gdy tak naprawdę chodzi o przeciwstawienie się wojnie - "Born in the U.S.A".  Podejmowanie tematów totalnych: wolność, bunt różnorodnie rozumiany, miłość i inne komplikacje, ludzie i ich emocje - wszystko to oraz wiele innych spraw można u Bruce'a Springsteen zauważyć.
"Chapter and Verse" dzięki pięciu niepublikowanym wcześniej utworom, stanie się złotym ośrodkiem kolekcji nie jednego fana The Bossa, ja dopiero przygodę z nim zaczynam i nie znam jeszcze na wylot wszystkich jego dokonań.
Jedno jest pewne, zamieniam Black na Spring Celebration.

Komentarze

Popularne posty