Audycja Opisana 20.04 Pierwsze - bunt, drugie - oryginalność, trzecie - awangarda

"London Town" oraz "Velvet Goldmine" są porządnymi markami, przywodzą Audycję Opisaną do glamowo-punkowego zmechanizowania. W ramach finiszu glamowego tygodnia i preludium do kolejnego powrotu (w wydaniu punkowym i poniekąd wrogo-systemowym - niestety nie przeskoczę kolejnych intensywnych tygodni). Dzisiejszą Audycję wypełnią słowa twórców zeszłej epoki.
Credo ich siły brzmi: odważyli się zawładnąć ludzkim umysłami, zatem ponoszą odpowiedzialność za ich zniewolenie.

A rozpocznie David Bowie: "Zawsze miałem odpychającą chęć bycia kimś więcej, niż tylko człowiekiem", a przede wszystkim "Nie możesz wygrać, ani stracić jeśli nie bierzesz udziału w wyścigu".
Czy był tu z nami kiedyś Gary Glitter? Niestety nie. W wyniku ostatnich pudełkowych problemów jakie przeżywa Glitter, z punktu moralnego nadużywam coś publikując jego "Rock 'n' roll". Mimo wszystko pozostaje jednym z najznamienitszych królów glamu: "Jestem niewinny. To wszystko był spisek...sami wiecie czyj".
"Urodziłem się w '71 i pamiętam bity glamu w "The Top of The Pops", aż do późnych lat 70, tak jakbym nie miał pojęcia z jakiego świata ono pochodzi. Właściwie nie do końca mi się podobała..muzyka"  - Ewan McGregor.
Boya George'a też brakowało w naszych Audycjach, ale to się zmieni: "Lata siedemdziesiąte były prawdopodobnie najbardziej ekscytującą dekadą dla nastolatka, od odkrycia Little Richarda pod koniec lat sześćdziesiątych, po zbliżenia z  rockiem, przez punk rocka do muzyki elektro. Tak wiele się stało w ciągu 10 lat. Było tak wiele rewolucji muzycznych. Niektórzy zdarzali się w tym samym czasie. Miałeś dyskotekę za punkiem. Miałeś Michaela Jacksona. Miałeś Sex Pistols".
Plus dwie opinie Todda Haynessa, reżysera "Velvet Goldmine": " W moich badaniach wszystkie drogi prowadziły do Oscara. Jest to zdecydowany sposób, aby zrozumieć prawdziwy angielski element glam-rock. To naprawdę nie pochodzi z amerykańskiej kultury." oraz "Myślę, że uwielbiam glam-rock. Zaprosiła mnie do udziału. Poprosiłeś, abyś zmienił się na wszystkie te różne sposoby lub zaoferował wszystkie te opcje". Zagra: Brian Eno i Jack Fairy - Placebo.
Kontynuując wróżkowy wątek: "Różnica między "glamour" i "glam rock". Glam rocka jest dla mnie serią prostych, włochatych, libańskich piłkarzy przypominających piłki nożnej, odzianych w odciski matki i blasku jest pewien stopień wyrafinowania, pewien inny światopogląd, pewna niesłabalność, co według mnie oczywiście się liczy. Wierzymy, że zespół powinien być nieco większy niż życie - powinieneś być przeniesiony do alternatywnej rzeczywistości. Daję ci naprawdę dobre odpowiedzi tutaj, jestem z siebie dumny".
Bardzo brakowało mi Black Sabbath. Są inną perspektywą glamu, jego zaawansowaną, mroczniejszą wersją, początkiem metalu. W samej idei istnienia gruntu lat 60. i 70. leżała wspólna idea, która łączyła wszystkie muzyczne związki: "Czy wiesz, że odsetek młodych ludzi w kluczowym "wieku młodzieżowym" w wieku od 15 do 24 lat był wyższy w 1973 r. Niż w 1967 r.? Dlatego była to glamowa skała, która zakończyła wojnę w Wietnamie".
Teraz. Matko chrzestna punku - zaczynaj.
PS: Patti Smith nie przepada za tym stwierdzeniem.
Pewnego razu powiedziała:"Dla mnie punk rock jest wolnością do tworzenia i bycia spełnionym, wolnością do bycia kimś jesteś. To wolność!". Natomiast ojciec chrzestny punku rzekł: "Punk rock to zwykłe określenie dyletantów i nieczułych manipulatorów na energię, ciała, serca, dusze, czas
i umysły młodych ludzi, którzy włożyli w muzykę wszystko.
Jeszcze Vivian Westwood o modzie w czasie punku: "Nie zawsze określałam się jako projektantka w tamtych czasach. Używałam mody jako opory, dla bycia buntownikiem. Był to mój sposób na zrozumienie siebie".
Mamy jeszcze jednego ojca punku. Zagram coś od wystrzałowego Generation X: "Nie wierzę, że punk kiedykolwiek umrze! Świat punku nie może umrzeć."
Paul Simonon, The Clash: "Nigdy nie chciałem się zatrzymywać i rozmyślać nad 'dniami chwały'. Chciałem iść dalej. Dlatego nie chce być jednowymiarowy. By iść naprzód i rozwijać się". 
Nie mogło zabraknąć Johnny'ego Rottena: " Dla mnie Green Day nie ma nic wspólnego z punkiem". Powiedział to wokalista Sex Pistols i Public Image, ale nie redakcja In My Secret Room. Nawet jeśli nie punk, cały czas rock.
Pewna piękna i urocza osóbka miała dwa dni temu urodziny. Obiecałam jej pewien wzruszający bulwar. Na koniec glamowo-punkowej Audycji Opisanej - Green Day, czyli współczesny wymiar punku. Pewne potwierdzenie, że nie umarł, gdy jest w naszych sercach. 

Komentarze

Popularne posty