Sylwetka dnia: Joel Grey

Niesamowity, wyjątkowy, oryginalny, sympatyczny, uroczy, zjawiskowy mimo filigranowej postury. Cokolwiek chciałabym napisać o Joelu Greyu nie stworzyłabym fałszywej, czyli niepochlebnej opinii na jego temat. Joel ma talent oraz wdzięk. Aktorki sznyt, którym obdarzyć mógłby legion wyrzeźbionych Delono-podobnych (nie umniejszając oryginałowi). 11 kwietnia obchodzić będzie jubileuszowe 85 urodziny.

Naprawdę nazywa się Joel David Katz. Odznaczył się przede wszystkim jako aktor broadwayowski. "Kabaret" i wielokrotnie nagradzana rola Mistrza Konferansjera prowadziła go prosto przez świat teatru do świata filmu. Najpierw zdobył nagrodę Tony, a następnie Oscara w kategorii "Najlepszy aktor drugoplanowy", pokonując m.in. Jamesa Caana i nieobecnego podczas ceremonii Al'a Pacino.
Jego charyzmatyczne, choć krótkie przemówienie zaliczane jest do najpiękniejszych mów filmowych zwycięzców. Za wspaniałe: "Jak wspaniale jest marzyć, by nigdy nie wątpić w niespotykane" staje się moim numerem jeden.

Grey sporadycznie pojawia się w produkcjach filmowych czy telewizyjnych. Pozostaje jednak człowiekiem sztuki. Do jego pozostałych istotnych ról w musicalach należą: Georege M. Cohan w oryginalnie wystawianym"George M!" oraz Wizard of Oz w "Wicked". Pojawił się również w "Anything goes" oraz "Chicago". Do jego wesołych pamiętnych występów należy udział w "The Muppet Show", w którym zaśpiewał "Razzle Dazzle" oraz "Willkommen".

W 2015 roku w jednym z wywiadów przyznał się do swojej prawdziwej seksualności - ""I don't like labels, but if you have to put a label on it, I'm a gay man". 

Jest miłośnikiem fotografii. Opublikował trzy pozycje fotograficzne: "Pictures I Had To Take", "Looking Hard At Unexpected Things" oraz "Images From My Phone".
W 2016 wydana została jego autobiografia - "Master of Ceremonies", w której opisał swoje przeżycia zawodowe, wyzwania artystyczne oraz trudności, które napotkały go podczas skrywania swojego prawdziwego ja.