Pamięci Alberta Finneya

Przykra wiadomość dotarła dziś do nas. Zmarł jeden z rycerzy pokolenia brytyjskich młodych gniewnych. Albert Finney był rewelacyjny. Każdą jego kreacje ogląda się z wdzięcznością. Mimo swej "robotniczej pospolitości", dominował ekran charyzmą i niebagatelnym wyczuciem roli. To sprawia, iż oglądało się go cudownie od rubasznego Toma Jonesa, po Herculesa Poirot. 
A ja dziś przypominam arcydzieło wyspiarskiej nowej fali spod ręki Karela Reisza - "Z soboty na niedzielę..." i jedną z pierwszych ważnych ról Alberta Finneya, która rozpoczęła jego wielką karierę.

Komentarze

Popularne posty