Czy na sali siedział z nami realizator? Czyli o 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdynii



Jeżeli TVP zdecyduje się na powtórkę 44. rozdania nagród w Gdynii to najprawdopodobniej powycinane zostaną z niej najważniejsze i najpikantniejsze fragmenty. Osobiście oglądałam galę z głębokim ziewnięciem i niepowstrzymaną złością. I nie pamiętam już kiedy się we mnie tak jak wczoraj wściekle gotowało. 

Najpierw ban rzeczy technicznych: nie wiem jak było "na żywo" ale dla widza telewizyjnego żenujące było, że transmisja zakończenia Festiwalu w Gdynii wyglądała jak realizacyjny przeciętniak, co gorsza w oprawie jakby z przełomu XX i XXI, oczywiście z charakterystyczną nijakością Telewizji Polskiej. Prowadzący wyglądali tak jakby czytali swoje teksty z promptera. Jednak zdecydowanie najgorsze było chamskie przerywanie wypowiedzi nagrodzonych muzyką. PS. za takie wykonanie Komedy ciekawa jestem ile razy kompozytor przewrócił się w grobie. 
Nuda mogłaby zostać wybaczona gdyby nie realizacyjny brak szacunku dla prowadzących, widzów, nagrodzonych i artystów. 

Co cieszyć może to osobistości: Leszek Możdżer (mimo to właściwsze byłoby nagrodzenie Andrzeja Korzyńskiego za "Mowę ptaków"); Bill Pullman, do którego mamy tu słabość; przede wszystkim jednak przemówienie Dawida Ogrodnika i Agnieszki Holland.

Nagrodzenie Złotym Lwem "Obywatela Jonesa" nie jest złym wyborem. To ważny film. Bardzo się cieszę, że Agnieszka Holland nakręciła film o walijskim korespondencie, Garetcie Jones'ie, który jako pierwszy ujawnił horror Hołodomoru - sztucznego głodu na Ukrainie wywołanego w latach 30. ubiegłego wieku za rządów Józefa Stalina. Przemówienia Holland i Ogrodnika wstawię w pod-artykule Addictum delirium. 

Upolitycznienie nagród jest bardzo złe dla przyszłości polskiej kinematografii. Zaskoczeń nie było. Wszystko wydawało się "bezpieczne". Ale to tylko pozory. Holland słusznie uderza we władze, Ogrodnik odważnie podsumowuje, że to wszystko się kiedyś na nich odbije. Na kim? Wiadomo. Ale czy oni o tym wiedzą? Czy Ilona Łepkowska wie jaki błąd popełnia mówiąc, że szkoda iż nie ma brakującej kategorii "inna perspektywa filmowa", bo być może wtedy udałoby się nagrodzić takie dzieła jak "Mowa ptaków". To co zaprezentowała Łepkowska - jak zwykle ze swoim brakiem umiejętności językowej - jest stekiem bzdur. Festiwal Filmowy w Gdynii nie jest festiwalem filmów alternatywnych. Wszystkie filmy włączone do konkursu głównego są oceniane w jednej kategorii. I w tym kontekście "Mowa ptaków" jest takim samym dziełem jak "Boże ciało" czy "Ikar". Końcowe przemówienie wiceministra Sellina też odbiega od normy. No bo czy widzieliście na normalnych festiwalach filmowych przemawiających polityków kokieteryjnie przekonujących, że wszystko "dla filmowców, dla polskiej sztuki, dziedzictwa etc"? Przecież to ociera się o propagandę.
Być może rzeczywiście potrzebny jest festiwal, który byłby alternatywą dla Gdynii? Festiwal traktujący konkursowe filmy uczciwie bez podziału na politykę czy inne zasady? I przede wszystkim festiwal bez archaicznej realizacji...

Komentarze

Popularne posty