FOREVER AUTUMM

Mistyczne "Herz aus Glas" reż. Werner Herzog
Pogoda leci sobie w kulki. Takie większe 1:1000000 niż
w przypadku LottoTotto. Aura jest śpiąca, przygnębiająca - teoretycznie powinnam się deszczem spod Penninstońskich Turni cieszyć ale w tym roku obiecałam sobie, że będę aktywna
i niezmęczona na 101 energicznych procent. Póki co (odpukać) udaję mi się - dużo ćwiczyć, powtarzać, uczyć  i nie zasypiać na wykładach ze znaków drogowych, ale boże proszę - daj odrobinę słońca, promieni pomarańczy, czerwieni z witaminą D. Gdyby to ode mnie zależało mielibyśmy na świecie wieczną wiosnę. Na razie gości w Polsce wieczna jesień, co ma drugie dno w związku ze zbliżającą się "Ostatnią rodziną". Już chcę napisać, oglądając zwiastun z teaserem naprzemiennie, że z pana Matuszyńskiego jest zdolna bestia, ale wolałabym nie zapeszać, nawet jeśli oceny są dobre a ja wprost nie mogę doczekać się by usiąść w kinie
i wysłuchać "Nights in white satin" Moody Blues pośród zbliżeń dzieł Zdzisława Beksińskiego i cudownego Dawida Ogrodnika.

Wracając do tematu w związku z 'it can't rain all the time'
i jesiennej wizyjności wzdłuż i wszerz. Na blogu pozostaje sobą - będzie ponuro, będą smęty muzyczne, Herzog, Bergman często
i gęsto. Żeby nie wpaść w rutynę, wykorzystam 2% z moich pokładów twórczej energii na wprowadzenie radości i złudnej wiosny (co oznacza zmiany od przyszłego tygodnia).
Skoro wprowadziłam Herzoga - pojawi się codziennie do piątku
w mniejszej czy większej formie - ustanowiłam jego tydzień. Stoją za tym tematy egzystencjalne, wampiry, podróże, dokumenty o przesyceniu eterycznym oraz uwielbiany przeze mnie Kaspar Hauser. Jeżeli ktoś spyta się o żywego archanioła, z mocą posiadania dusz śmiertelników, odpowiadam że Werner Herzog kwalifikuje się na miejsce pierwsze - jego filmy choć często zamknięte narracyjnie są potęgą bliżej nieokreślonej wędrówki. Specjalnie wybrałam Popol Vuh - niemiecki zespół krautrockowy o zabarwieniu progresywno- indriustralnym (spokojnie to nie Rammstein, zero toporności), który skomponował dla filmów Herzoga najpiękniejsze melodie. Można przy nich odpłynąć a nawet zapomnieć gdzie się znajdujemy. Potwierdzenie, że muzyka jest jak narkotyk - w zupełności słuszna w tym przypadku.

Ostatni akcent na dzisiaj: wybitny Freddie Mercury kończyłby dzisiaj 70 lat. Muszę podziękować swojej mamie, ponieważ gdy byłam mała i męczyliśmy w domu wszelkie standardy jazzowe, moja mama pokazała mi wrota do nieba - Queen, kilkanaście lat temu. Było to dla mnie coś niesamowitego, nowe życie. Do dziś wzruszam się na "Who Wants To Live Forever".
Queen był pierwszym moim ulubionym zespołem.
Oh, Freddie - byłeś niesamowity.

Komentarze

Popularne posty