Wielki mistifikator - Klaus Kinski


Dzisiejszego wieczoru mam zaszczyt przedstawić wam najszczerszego wampira, który tak naprawdę mógł być kimkolwiek na ekranie, bowiem posiadał niewidzialną pelerynę ukrytą pod słowami: " Jestem Twoją bajeczką, Twoim snem, Twoim życzeniem i namiętnością, jestem Twoim pragnieniem oraz głodem, twoim nektarem i pożywieniem". O Klausie Kinskim w skrócie, w ramach mistycznego tygodnia z Wernerem Herzogiem. Wcześniej pisałam dużo o Brunie S, że właśnie nieszczęśliwego dziecko jest perełką w zestawieniu Herzog-aktor. Najważniejszym dla reżysera pozostaje jednak Kinski.
Pamiętam jak podczas którejś powtórki "Tess" Polańskiego powiedziałam: "Jak taki brzydki mężczyzna, może mieć tak piękną córkę". Ktoś mnie skorygował dodając, że Klaus Kinski brzydki nie jest. Perspektywy mijały i sama doszłam do wniosku, że "coś" ukryte za mętnym spojrzeniem i groźnym profilem a la wąpierz schizofrenik jest niezwykle fascynujące, co istotniejsze - pociągające.
Znów odwołam się do  kina wampirzego - chcesz zdobyć dziewczynę zabierz ją na Draculę - cierpiętniczość hrabiego Orlocka przeistacza się w pragnienie i metaforycznego potwora. Widać to zwłaszcza w końcowej sekwencji poświęcenia Lucy (Isabelle Adjani), w której Herzog ukrył podmioty erotyczne. Istne dance macabre. Wcześniej Kinski wybuchnął mieszanką absolutnie wszystkich swoich aktorskich manier by stworzyć nieśmiertelnego Aguirre. Przez naturalną szorstkość Kinskiego (pozbył się jej jedynie w "Najważniejsze to kochać" Żuławskiego), nie nadaję się do ról budzących współczucie. Gdyby przyjrzeć się genialnemu "Woyzeckowi" lub "Cobra Verde" zauważalne są podobieństwa charakterów do Aguirre, mamy zawsze świetną ale jednak powtórkę z rozrywki. Nie chcę absolutnie powiedzieć, że Klaus to aktor szablonowy - jest na to zbyt emocjonalny - ani tym bardziej, że dał się zaszufladkować. Po prostu duet Kinski-Herzog w pewnym momencie lekko się wyciera. Zdecydowanie nie zmieniło to nigdy przyjaźni miedzy nimi, nie przyczynił się do tego wybuchowy temperament aktora, który w przerwał krzyczał jak opętany: "Jak przyklejasz moje ucho". Szkoda, że Werner nie stanął za kamerą "Paganiniego", zrobił to sam Kinski, który oczywiście wiedział skąd czerpać wzorce.

Komentarze

  1. Jako aktor charakterystyczny - niewielu jest takich geniuszy.
    Jako człowiek - godzien potępienia potwór.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty