Filmowe wybory Boba Dylana

Maestro Dylan ma głowę do filmów. Podobnie jak ja złapał na nie bakcyla będąc dzieckiem. Dedukcja podpowiada jak wspaniałomyślnie wpłynęło to na Dylana - historie z jego wierszy-piosenek, zmontowane przy użyciu słów i interpunkcji z często stworzonymi lub zainspirowanymi bohaterami oraz wszechobecnym narratorem, przypominają filmy tworząc wspaniałą podstawę do nie jednego scenariusza. Oto kilka ulubionych (zbuntowanych) filmów Boba. 
1. "Buntownik bez powodu " z 1955 roku, z niezapomnianą rolą Jamesa Deana. O mistrzowskim dziele Nicholasa Raya pisałam wcześniej w eseju "Buntownik pod specjalnym nadzorem". Jimmy Stark jest klasycznym zbuntowanym podobnie jak poprzedni bohater Deana, staje naprzeciw dobrej i całkiem konserwatywnej rodziny, która nie potrafi dać wystarczającej wolności synowi. Z podobną sytuacją rodzinną borykał się Bob Dylan. Prawdopodobnie gdyby nie pewny swego talentu i powołania, nie opuścił domu rodzinnego, być może nigdy byśmy o nim nie usłyszeli. A może zostałby kimś innym: politykiem? reżyserem? Na pewno pozostałby filozofem swoich czasów.
Tymczasem "Buntownik bez powodu" dał artyście moment nowo-narodzenia i wewnętrznej ekspresji.
2. Zanim nastała chwała Jamesa Deana, berło prawdziwego króla i naczelnego buntownika dzierżył z entuzjazmem i fantastyczną ekspresją Marlon Brando. Drugim filmem na liście Dylana utrzymanym w podobnych klimatach jest  "Dziki" Laszlo Benedka. Dzieło niezwykle magnetyczne z kilkoma niezapomnianymi kadrami: szturm motocyklistów, bójki Czarnych Skór, sam Brando zakładający czapkę w pubie, czekający na kolejny rozruch w mieście. Nastoletniego Boba Dylana trudno wyobrazić sobie jednak w ciężkich butach, na większym od niego motocyklu z umężniającą kurtką. Pod wysokim napięciem.
3. Nie powinno dziwić, że Federico Fellini także wpłynął i zauroczył młodego Dylana. W przypadku "La Strady" łatwiej utożsamić się  z samotną i przesympatyczną Gelsominą, która czuła się wyobcowana i niedoceniania w towarzystwie siłacza Zampano. Poprzez chcącego czy nie melancholijnego Dylana możemy łączyć go z bohaterką Masiny nawet jeśli bywał szorstki i nieprzyjemny jak Zampano. "Nostalgia to śmierć" jak mawiał, nie w przypadku gdy jest się stworzeniem tak mądrym i życiowym jak ten bezdomny i głodny kotek znaleziony przez Anitę Ekberg w "La Dolce Vita".
4. Dzieci cudu - "Komedianci", wybitny film Marcela Carne, o który nazywam lekcją o przeszłości w ramach przyszłości, naznaczoną piętnem miłości kilku oblicz. Motywy z francuskiego arcydzieła pojawiły się w wyreżyserowanym przez Dylana "Ronaldzie i Klarze", gdzie umieścił również "Zabić pianistę" Francois Truffaut. Nowa fala miała dla jego geniuszu znaczące znaczenie - w końcu przekazuję proste historie o zwyczajnych ludziach w poetycki sposób.
5. "Kotka na blaszanym, gorącym, rozgrzanym dachu" - bywają krótsze wersję dzieła z niesamowicie energicznym i dopasowanym duetem piękna Taylor - przystojny Newman. Najważniejszą sprawą, duetem rzeczywistym Dylan-Baez i wykorzystanie linijki z filmu Brooksa: "Love is just a four-letter word". Powstała jedna z najromantyczniejszych melodii świata, a artystyczne związki, bądź co bądź, rozpadły się.
Wśród innych wybranych przez Dylana filmów znalazły się:  "Blackboard Jungle" Richarda Brooksa z Glennem Fordem (1955), "Samotny i dzielny" Davida Millera, w roli głównej Kirk Douglas (1962), "Twarze w tłumie" Eli Kazana (1957) - również moje ukochane filmy i ulubieni aktorzy i reżyserzy. Syndrom melancholika jesiennego, jak zwykle na czele innych przedsięwzięć emocjonalnych.

Komentarze

Popularne posty