Audycja Opisana 29.09

Witajcie Moi Drodzy Maniakalni Czytelnicy! Wasza równie maniakalna narratorka - jak również pomysłodawczyni całego zamieszania -  czuję się i nastawiam się adekwatnie do pory roku. Z perspektywy dzisiejszych wydarzeń: porządnie, szalenie, emocjonalnie, niestety nie tak silnie jak w zeszłym roku. Od tego mamy cykl Na fali z horrorami, by na wizji październikowej odzyskać adrenalinę, witalność, energię i odwagę. Od tego właśnie są dzieła grozy- szkolą odwagę i hart ducha, insynuują zapał a nawet survival. Wszystko w imię przetrwania. U nas to także świetna zabawa, dlatego ogrania mnie znów mroczne szaleństwo, by świętować radośnie coroczny renesans ulubionego gatunku. Mam też cojesienne postanowienie: chciałabym się na nowo zbuntować z pozytywnymi skutkami. Wiem, że wtedy wszystko mi wyjdzie i nie będę musiała się niczego lękać. Przyznam się, że w pierwszej połowie 2017 coś poszło nie tak. Current Mood nie grał jak powinien a ja zaliczyłam najbardziej wstydliwy i wredny okres w życiu - od studniówki począwszy. Zaraz. Czy ta impreza nie doczekała się przypadkiem swojego odbicia w horrorze? Nie oceniam. Wracam. Właśnie wpływają we mnie te same uciechy co w przypadku dwóch poprzednich edycji Na Fali z Horrorami. Ta pierwsza nie została należycie rozreklamowana, druga przyniosła IMSR sławę i liczne odwiedziny w jej okręgu, trzecią rozpoczynam dziś. Ogłaszam otwarcie najszczęśliwszego czasu w roku. Impreza rozpoczęta. Zapraszam do pierwszej jesiennej Audycji Opisanej.

A w niej: melodie i wariacje z najlepszych cudów kinematografii z dopiskiem 'horror' w absolutnie każdym wydaniu. Selekcja przypominała domino. Wszystko ułożyło się w całość, w kostkę - na szczęście nie w tą z filmu "Wysłannik piekieł". Tradycyjnie zaczynam od końca, czyli przypominam nostalgicznie poprzedni sezon. Jedna fraza: "Long Live The New Flash".
Jak się pewnie domyśleliście właśnie odsłuchalibyście tematu z filmu Videodrome. Zaskoczę Was jednak, że notowania Jamesa Woodsa spadły. Hipokryzja też jest jak horror (czasem jest gorsza). Zapominając o wyborcach Donalda Trumpa, dzisiejsza fama rozniosła portale filmowe wieścią, że nowym Freddy'm Krugerem ma być Kevin Bacon. Podeszłam jałowo do tej informacji. Wracam zatem do początku, do miejsca gdzie zaczęła się wielowymiarowa senna i oniryczna walka....
Teraz zmieniamy front. Bardzo gwałtownie. Czego bym nie powiedziała o "Egzorcyście" w złym czy po prostu zimniejszym świetle - nie uznaje w tym przypadku ciepłego - pierwsza Audycja ze świata horroru nie może odbyć się bez Mike'a Oldfielda i jego newralgicznych dzwoneczków wpychających się chciwie do uszu.
2017 jest smutnym rokiem dla fanów horroru. Pożegnaliśmy królów i weteranów gatunku: niepodważalnie oryginalnego Tobe'a Hoopera oraz humanistycznego George A. Romero. Uważam, że do najwybitniejszego filmu tego pierwszego trzeba najzwyczajniej w świecie dorosnąć, by zrozumieć podłoże złożone z minimalistycznych zabiegów w nieomal filozoficznym obłędzie arcydzieła. Odejście tego drugiego przeżyłam jak śmierć przyjaciela. Romero był dobrą duszą - buntował się jednocześnie uwierzył w człowieka.
In the midnight hour - mrok nocy nie przepuści braku Davida Lyncha, zwłaszcza jeśli posyła nas z nim w górę do samego nieba -  i to w jakim delirium!
Zaśpiewała Panna Radioaktywna. A teraz ktoś nas zaczaruje. Maurice Jarre - perfekcjonista i jego wizja "Drabiny Jakubowej": posępnej, lirycznej, harmonijnej, przede wszystkim obłędnej.
Alicjo, Alicjo, słodka Alicjo. Szczerze mówiąc nie wiem czego się spodziewać po wsłuchaniu się w ten obłęd.
Czas na brzmienie oldschoolowe i ciupkę romantyzmu. Brakuje go nam we współczesnym świecie, a co gdyby przyszedł on wraz z charming minerem? Podpowiem, że jest to bardzo uroczy i sympatyczny młody człowiek - lekko zagubiony, ale to przypadłość pokoleń. Każde miało i będzie mieć swój rodzaj smutku.
27 lat temu tak i teraz powraca jak w powieściowym pierwowzorze. Nie zapomniałam o jego triumfalnym powrocie - pragnę wrócić do pierwszej telewizyjnej kanalizacji. Tim Curry w każdym filmie ma uśmiech godny reklamy telewizyjnej. Zdecydowanie.
Zapowiedź powrotu mojego mrocznego konika spod znaku horroru. Mowa oczywiście o kąciku wampirycznym. Na zakończenie Audycji wybrałam melodie pełną - po prostu wypełnioną. Jest w niej wszystko. Pochodzi z jednego z moich ulubionych filmów. Reszty domyślicie się po odsłuchaniu:
Właściwie otwarcie zaczyna się w tym miejscu i robię sobie jak zwykle niewielkie pole do zgrywusowstwa, i do powrotu do ulubionego filmu dzieciństwa - rozrywka plus horror - kochamy to. 
Podejrzewam, że Goblin zdążył się solidnie zakorzenić w Wizji Październikowej. Nie chcę niczego zdradzać, ani Was ostrzegać, pragnę Was znowu zwabić w ich sidła. Czarownice kryją się bowiem tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy. Dobranoc drodzy entuzjaści świata grozy. Poprzeczka została postawiona wysoko. Wraz z październikiem nadchodzi wyzwanie, ale przecież nie ma się czego obawiać...

Komentarze

  1. Nastraja do obejrzenia raz jeszcze tych kilku klasyków spod znaku "strachy na lachy". Niektóre ścieżki dźwiękowe robią wrażenie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty