Bezsenne kino: wszystko co chcieliście wiedzieć, a baliście się obejrzeć film

Post parodux. Mydlana zgrywa ze świetnie napisanego filmu Woody'ego Allena- z mojej strony. Borowczyk to inna inszość. Kropkujny dalej: można się po Borowczyku spodziewać, czego się spodziewało. Siedem. Historia nie jest w jego filmach pryzmatem podręcznikowyn tylko życiowych. Ósma kropka. Liczba Beethovena: na Borowczyku można się zawieść. Oj można. I niestety jak łatwo entuzjazm przyszedł po rozcałowanyn Kierze, tak szybko odszedł po "Opowieściach niemoralnych".

Historie/Histerie bowiem były to arcyhipnotyczne. Filigranowe, zgrabne i subtelnie obsceniczne. Nastrój wręcz perfekcyjny dla wysublimowanej erotyki. Klimat zagęszczony w amorach później szybko odkręcony w oparach. Niby gierka serconośna, organiczna bardziej dla ciała. Umysł nie zostanie usatysfakcjonowany. Sztuka wyobraźni nie udała się tym razem Borowczykowi.  "Opowieści niemoralne" szybko stały się nużące, co oznacza także męczące, a to najgorsza mym zdaniem filmowa łatka. Z drugiej strony z takimi personami reżyser nie miał najłatwiej. Zobaczymy w jego filmie m.in. krwawą węgierską hrabinie Elżbietę Batory, papieskie dzieci Lukrecję i Cezara Borgiów. Hipnoza trwa krótko. W ramach kontekstu przywołam genialny Dekameron według Piera Paolo Pasoliniego.  W pierwszej części trylogii życia skrzyżowanie wątków kostiumowych z erotyką wypada cudownie frywolnie, także widz jest nie tylko zaczarowany lekkością narracji, pragnie kolejnych atrakcji. Walerianowi Borowczykowi ta sztuka wyszła znacznie gorzej. Mam nadzieję, że to zauroczenie nie przemieni się w zawód.

Komentarze

Popularne posty