Wspomnienie James Horner


Zamieniam powoli cykl "Sylwetki dnia" w "In Memorian". Dziś - James Horner, który zginął rok temu w katastrofie lotniczej w Santa Barbara. Strasznie to przeżyłam, na swój sposób, bo kocham jego utwory z "Imienia Róży", "Titanica", "Wichrów namiętności", "Avatara". Okropna strata. 


Wielka kariera Hornera w Hollywood rozpoczęła się od "Obcego - decydujące starcie" (1986). Pod kontynuacją kultowego działa Scotta podpisał się James Cameron. Postawiłabym tezę, że Horner stał się ulubionym kompozytorem reżysera (z pierwszą nominacją do Oscara za najlepszą muzykę).
W kolejnym filmie - "Imię róży"(1986) styl Hornera uascetycznił się - przypominając modlitwy ubogich i skomlenia świętych. Idealnie. Przeskoczę o dziesięć lat do przodu - do drugiego największego sukcesu w karierze kompozytora - "Braveheart - waleczne serce" (1995) i sukcesu - "Titanica" (1997), za którego otrzymał jedyną Nagrodę Akademii.

By lepiej zrozumieć Jamesa Hornera należy go posłuchać. Z mojej perspektywy, po nieprzespanej nocy, jest idealnym rozwiązaniem na muzyczny poranek (playlista wyżej).




Komentarze

Popularne posty