Filmowe Podsumowanie Roku: Rycerze zza zachodniej granicy
Absolutnie nie powracam do przyłbic i kapturów, tarczy z czarnymi krzyżami czy pawich piór. Raczej przypominam o dwóch takich, którzy historię uznają za medium, traktując spectrum artystyczne jako łącznik pomiędzy światami. O Wernerze Herzogu, szczególnie dla mnie ważnym pisałam we wrześniu w tygodniu z niemieckim reżyserem. Na początku 2016 mogłam w końcu zobaczyć "Zagadkę Kaspara Hausera" dramat o tolerancji i inności, który wystrzega się różnić
i nienawiści. Idąc tropem Brunona S. trafiłam na "Stroszka" (podbitego mroczną legendą Iana Curtisa). Trzecim istotnym dziełem Herzoga - dla mnie tegorocznym - była "Wielka ekstaza snycerza Steinera" ze względu na poetyckie ujęcie dokumentu i bliskość skoków narciarskich, które uwielbiam. Obejrzałam również "Grizzly mana" i ogromnie wstrząsnęła mną historia Timothy'ego Treadwella, zwłaszcza moment gdy zaprzyjaźniał się z ciekawskim lisem a potem zobaczył zwłoki kompana rozgniecione przez wnyki. Czasami okrucieństwo ludzi nie zna granic, natomiast wewnętrzna siła Treadwella powinna być wyznacznikiem zdrowego szaleństwa i zrozumienia, głównie dla wariatów.
i nienawiści. Idąc tropem Brunona S. trafiłam na "Stroszka" (podbitego mroczną legendą Iana Curtisa). Trzecim istotnym dziełem Herzoga - dla mnie tegorocznym - była "Wielka ekstaza snycerza Steinera" ze względu na poetyckie ujęcie dokumentu i bliskość skoków narciarskich, które uwielbiam. Obejrzałam również "Grizzly mana" i ogromnie wstrząsnęła mną historia Timothy'ego Treadwella, zwłaszcza moment gdy zaprzyjaźniał się z ciekawskim lisem a potem zobaczył zwłoki kompana rozgniecione przez wnyki. Czasami okrucieństwo ludzi nie zna granic, natomiast wewnętrzna siła Treadwella powinna być wyznacznikiem zdrowego szaleństwa i zrozumienia, głównie dla wariatów.
Nie mogłam nie polubić Wima Wendersa. Początek, który wyznaczyła "Alicja w miastach" - reporter i dziewczynka podróżujący sami po Niemczech jeszcze za czasów istnienia muru berlińskiego - tak nieprawdopodobne i neoromantyczne, przez co szalenie zajmujące. Przełomem okazało się "Niebo nad Berlinem" - coś więcej niż tylko film. Niby zwyczajna prosta konstrukcja: Anioł zamierzający przyjąć ludzką postać, Aniołowie jako nasi opiekunowie, życie codzienne, filozoficzne przemyślenia, Nick Cave jako mocny muzyczny wyznacznik muzyczny. Ostatni na liście - "Paryż, Teksas" prawdopodobnie najlepszy film drogi jaki widziałam, ma charakter opowieści rodzinnej: polemika brata z bratem, ojca z synem, męża i żony, pokolenia z pokoleniem, zaangażowania z zaangażowanej. Widza też zaangażował.
Komentarze
Prześlij komentarz