Straszyło w roku 1983
Czy rok 1983 okazał się kluczowym w świecie filmów grozy lat 80-tych? O tym można przekonać się z poniższego skrótowego zestawienia:
- młodziutka Meg Ryan pojawiła się w "Amityville 3-D". Ponad dekadę później bohaterka Neve Campbell z pewnego filmu będzie, aż się prosić, by jej życie zamieniło się w komedię romantyczną z Meg Ryan.
- rewelacyjny Keith Gordon (dziś niestety trochę zapomniany aktor) bryluje w pierwszoplanowej roli w "Christine" Johna Carpentera. Sam film to jedna z lepszych adaptacji Stephena Kinga.
- Stephen King dalej w natarciu. Czy bernardyn może być bardziej przerażający od wilkołaków i innych likantropicznych straszydeł. Ano może... "Cujo" to dzieło, które wywołuje skrajne emocje. Głównie gorzkie łzy i ciarki na plecach. Zaprawdę wstrząsający film.
- "Bela Lugosi's dead..." tak intonował Peter Murphy wprowadzając widzów w pełną namiętności historię o wampirach. Dalej: Catherine Denueve, Susan Sarandon i David Bowie. Szykujcie chusteczki...
- Michael Mann nie odnalazł się w świecie horroru. Znane są też opowieści, że został zjedzony przez producentów a pełna potencjału "Twierdza" została poszatkowana przez opłaconych montażystów.
- czy po dwudziestu kilku latach Anthony Perkins w roli Normana Batesa miał prawo wrócić? Owszem miał. I zrobił to w fantastycznym stylu w "Psycho II"
- z "Sleepaway Camp" jest pewien problem. Głowa może rozboleć od plot twistów (zwłaszcza w finale), sceny morderstw są świetne, a jednak nie jest to "Piątek 13-stego".
- podsumowanie roku 1983 kończymy wielkim i wybitnym "Wideodromem". David Cronenberg jest absolutnym królem body horroru, w dodatku rewelacyjnie łączy ludzkie słabości z analizą Freuda. Między Jamesem Woodsem a Debbie Harry jest tyle chemii, że trudno oderwać od nich wzrok.
Komentarze
Prześlij komentarz