Straszyło w roku 1984


 Rozpoczynamy dzisiejszy countdown od wraz z liczbą 4. Ponad 4 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem w Polsce, czterech wicepremierów. Przynajmniej w świecie horroru jest znacznie lepiej i bardziej kolorowo niż w codziennym, szarym i źle rządzonym świecie. Escape from reality - tylko u nas i tylko w iście pozytywnie strasznym wydaniu. Jak wyglądał 1984 w świecie filmowego horroru: 

- Linda Hamilton sprzed ery "Terminatora" kontra wstrętne dzieciaki i ich plan rozprawienia się raz na zawsze ze światem dorosłych. King widocznie czerpał z "Władcy much" tworząc złowrogą ewolucje najmłodszych w rytm morderczego szału. Strach się bać niezwykłej sugestywności. 

- irlandzki reżyser Neil Jordan w latach 80-tych był przed szczytem swojej kariery. Nim przełoży prozę Anny Rice na ekran i da światu jeden z lepszych filmów wampirycznych wszech czasów, pobawi się w wilka, myśliwego i czerwonego kapturka. Wszystko w "Towarzystwie wilków" wygląda bajkowo i efektywnie, jednak do "Amerykańskiego wilkołaka w Londynie" daleko.

- ponownie King: tym razem w opowieści o niezwykłej więzi córki (Drew Barrymore) i ojca (David Keith). Z ogniem w tle - "Firestarter". 

- "Friday the 13th: The Final Chapter" - czy właśnie tego oczekiwaliśmy od kontynuacji przygód Jasona w hokejowej masce? Zależy od punktu widzenia. Na szczęście Tom Savini zrobił swoją robotę jak trzeba.

- Ivan Reitman zebrał drużynę arcyasów: Dana Aykroyda,  Billa Murraya i Harolda Ramisa, by stworzyć z nich najlepszych łowców ektoplazmy w historii. Toż to pierwsza część "Pogromców duchów" rzecz jasna.

- rok 1984 (iście orwellowska data) dał nam też pierwszą część "Gremlinów". Działo się (dzieje się do dziś). 

- podobno zwolennicy pomysłu na "Wzgórza mają oczy" dzielą się na reformatorów, czyli fanów remaków i sentymentalistów, czyli wielbicieli części pierwotnych. 

- i oczywiście 1984 Wesem Craven stoi niczym spiżowy totem za sprawą "Koszmaru z ulicy Wiązów". Nic dodać, nic ująć. 

- święta bożonarodzeniowe od '84 roku już nigdy nie będą takie same za sprawą "Silent night, deadly night". Chwytliwy slasher, choć zawsze mogło być lepiej. 



Komentarze