BOHATEROWIE GROZY: Seth Brundle

U mnie w pokoju lata sobie mała, podstępna muszka, której gdzieś udało się zakamerlikować. Zastanawiam się na jaki los ją skazać. Przecież nic złego nie zrobiła oprócz tego, że jest nieszczęsną czarną muchą, bzyczącą przy oknach. Biedna nie może się wydostać.
Podobnie z bohaterem Davida Cronenberga. "Muchę" z 1986 ocenia się jako najlepszy body horror, najlepsze i najbardziej "przystępne" dzieło Cronenberga. Za ostatnim określnikiem chowa się nieprzyjemny odnośnik, tak jakby Cronenberg tworzył tylko w body horrorze, gdzie gore często
i gęsto zmusza widzów do wymiotów lub darmowej diety. Nie absolutnie. David Cronenberg to primo - psychiatra, duo - plastyk (ujęcie w filmie), trio - twórca historii.
W przypadku "Muchy" zadaje pytanie - czy główny bohater okazał się zły. Ukazał nam jego przemianę od sukcesu naukowego po wzmożony gniew na ukochaną podczas którego całkowicie oddaje się swojemu dokonaniu. Przeteleporotowany przez swoją maszynę razem z nieszczęsną muchą zaczyna mutować w monstrum. Odkrywa, że jego ciało nie zostało opanowane przez chorobę tylko przez transfuzyjne połączanie z owadem. Następuję wewnętrzny dramat. Stopniowa prowadzona zmiana i gra Jeffa Goldbluma - wyśmienita w połączeniu z oscarową charakteryzacją.
Zachodzi w sferach zewnętrznych: odpadające paznokcie, niezidentyfikowana wydzielina, coraz większe krosty i blizny pokrywające ciało, nieodłączny głód słodyczy, siła, witalność oraz jurność.
Cronenberg tylko pozornie zasłania zmiany osobowościowe i nie byłby sobą, gdyby akcja nie przybrała melodramatycznego tonu. zwłaszcza gdy Seth równocześnie godzi się i nie akceptuje mutacji. Punkt kulminacyjny osiąga - SPOILER - gdy nakazuję swojej ukochanej odejść. Przecież rodzi się w nim bestia wkrótce bezwzględna a zarazem bardziej ludzka od niejednego człowieka.

Komentarze

Popularne posty