Wiwat David Cronenberg!

Tydzień z Cronenbergiem przypominał jeden z tych nielicznych tygodni, które upływają błogo na czytaniu Schulza i tłumaczeniu tekstów Dylana. Niestety, nawet nie zorientowałam się gdy "obleciałam" wszystkie filmy wielkiego reżysera, powstałe przed 2000. Skupiłam się na głównie na klasykach i zakochałam się. Na pytanie: "Czy zamierzam podwyższyć ocenę najlepszemu - moim zdaniem - filmowi Cronenberga ocenę, do 10?". Przemyślałam od A do Z włączając wszystkie X i Y. Doszłam do wniosku, że "tak", podwyższę ocenę a moja Prywatna Kolekcja Arcydzieł zyska dziwną perełkę. Mam słabość do pokręconych rzeczy, w których fantazja przewyższa logikę, gdy ta nie może równać się niczemu. Wariacja i ekstrawagancja. David Cronenberg uchodzi za twórcę kontrowersyjnego, kierujący się wyznaczonym przez siebie torem. Na przemian idealista, który ciągnie widzów na twardy grunt, ekscentryk nie liczący się z tematami tabu, wizjoner, posiadający ogromną wyobraźnie inteligent z zamiłowaniem do absurdu, ironii, kiczu, tradycyjnego wykorzystania gore w obiegu. Chciałabym powiedzieć - perfekcja i powiem tak analizując najlepszy (według mnie i pytania Galla Anonima) majstersztyk. Myślę, że nikogo nie zszokuje ani zaskoczę mówiąc, że zakochałam się w "Wideodromie" z 1983. Andy Warhol nazwał go "Mechaniczną pomarańczą lat 80". Nie należy traktować słów geniusza dosłownie ale można na nich balansować
a następnie wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Co mnie zaskoczyło/uniosło/zreflektowało/poruszyło lub wstrząsnęło w twórczości Davida Cronenberga. Pozwolę sobie wypisać w punktach:
- pierwszy raz od wielu lat scena rodem z body horroru (w najintensywniejszym z minimalistycznego znaczenia) mnie przeraziła. Po "Egorcyście" z 1973 jesem kompletnie antypatyczna na podstawową funkcję horroru, którą jest przerażenie. Cronenbergowi wystarczyły 4 sekundy (podpowiem chodzi o "Muchę"
- wielokrotne wzruszenie ("Pająk")
- odkrywanie przykrości oraz otwarte smutne zakończenia ("Skanerzy")
- umiłowanie do brzydoty do kiczu. Gdzie indziej szukać prawdziwego piękna.
- brak przesytu scenami gore i ich idealne wydarzenie. Odejście od zasady co za dużo to niezdrowo.
-  plastyczność, płynne wykorzystanie koloru (np. "Wideodrom")
- gra napięciem - wie, że to ono potęguje strach nie sam moment kulminacyjny (ten może strach utrzymać)
- niejednoznaczność (np, "Wideodrom")
- fantastyczna psychologia postaci, zmiany wewnętrzne i zewnętrzne, bunt ( też "Wideodrom")
- niebagatelne sceny miłosne (np. "Crash")
That's all folks. (So far).

Komentarze

Popularne posty